Co ludzie piszą w CV –  zabawne „wpadki” w życiorysach zawodowych

Na forum jednego z portali niejaki tomaszb podaje, że wysłał CV do tej samej firmy w której pracuje. Ups…  Zapewne wszystkim zapadła w pamięć sytuacja z 2008 roku, kiedy z portalu poprzez który  Bank PKO rekrutował pracowników miała miejsce Wielka Wpadka. Do sieci wyciekło tysiące CV kandydatów…  

A czy wiemy, że jako hobby w resume można wpisać: moje dodatkowe umiejętności to układanie truskawek na bitej śmietanie? Hmm… chyba można, a przynajmniej niektórzy mogą. O tym co ludzie piszą w swoich CV - to na poważnie czy dla żartu? Oceńcie sami.  

Careerbuilder (popularny amerykański serwis rekrutacyjny) opublikował listę wpadek Amerykanów. Wśród nich można dowiedzieć się, że jeden z kandydatów w kwestii referencji wskazał na Boga. Inna osoba wysłała jedynie 24 stronnicowe CV… Nie można więcej? – aż ciśnie się na usta. Jako hobby padło: pilnowanie aligatorów. Była też osoba, która zamiast swojego zdjęcia dodała do pliku fotografię kota. Dość zabawne jest wyznanie kandydata, że jest potomkiem wikingów. Nie wiem o jakie stanowisko się ubiegał, ale informacja brzmi interesująco i zabawnie. Były też pytania do rekrutera typu czy chce mieć tygrysa? Nie zabrakło też takich aneksów jak przychodzenie do pracy z pluszową małpką, jako warunek dla danej firmy, gdy chce mieć pana X za swojego przyszłego pracownika. Całe koło dość osobliwych wpadek zwieńcza kaseta Video zamiast papierowego CV. Kandydat chciał zahipnotyzować rekrutera, aby ten przyjął go do pracy. To na tyle jeśli idzie o grunt amerykański, w końcu raczej przeciętny pan Kowalski z Polski nie napisze w resume o aligatorach.
Przechodząc do tego co Polacy potrafią napisać w swoim doświadczeniu życiowym znalazłam także dość zabawne i niezwykle osobliwe przypadki. Kilka przykładów opublikował portal Money. Moim faworytem wpadek w CV jest tutaj zaznaczenie jako hobby: opalania w solarium, stosunek do powszechnego obowiązku obrony – stosunek odbyty i określenie umiejętności językowych: angielski – znajomość martwa, znam i lubię. Nie wiem czy to przypadkowe wpadki czy też osoby, które to napisały zrobiły to świadomie, ale kiedy czyta się te słowa chce się tylko śmiać, a zaraz potem nasuwa się myśli kim był człowiek je piszący. Jeżeli myślicie, że na tym koniec – grubo się mylicie. Był kandydat, który w swoim doświadczeniu wpisał: mam doświadczenie w życiu w innym kraju. Jedna osoba motywację zatrudnienia na danym stanowisku o które się ubiegała napisała: prośbę swą motywuję tym, że nazywam się Joanna Kowalska. Przypomina mi się także rozmowa z moją znajomą, której dobry kolega, szef jednej ze znanych firm opowiadał co kandydaci na oficjalne stanowisko pracy potrafili napisać w CV. Najdziwniejsze było, że na asystentkę biura kobiety zamiast formalnych zdjęć wysyłały swoją fotografię w stylu: jestem na plaży, nazywam się różowa landrynka, weź mi jeśli chcesz. Innego typu wpadkami w CV, niechcianymi, niepożądanymi i oznaczającymi na naszym starcie koniec jest brak danych kontaktowych.

Nie wiem czy te wpadki w CV o których czytałam lub o których słyszałam były jedynie lapsusami czy w wielu przypadkach świadomymi czynami lub oznaką głupoty…

Kreator www - przetestuj za darmo